czwartek, 29 września 2016

Odwieczna walka

i do tego z wiatrakami. Nie potrafię zorganizować się w nowym miejscu i otoczeniu. Nie, z ludźmi nie ma problemów. Największy to czas, a raczej jego brak i odwieczne korki. Dzisiaj jadąc do pracy 5km/h pomyślałam sobie, ze uczę się w ten sposób cierpliwości. W końcu uczymy się przez całe życie. Odrabianie lekcji i powtórka materiału przez moje dzieci w samochodzie, w drodze do domu lub na odwrót to już klasyk. Być może ktoś pomyśli, "jak ta baba smęci". A ja mam generalnie już w nosie kto co myśli. Chcę się wyżalić i wybrałam właśnie taki sposób. Zapraszam kobietki podobne do mnie do wyrażania swoich opinii. Może bedzie nam lzej.

wtorek, 20 września 2016

Zaczynałam

 już chyba tysiąc razy i nigdy nie mogłam dokończyć. Dobrze się myśli ale trudniej przelać to na "papier". Łatwiej na FB napisać opinie niż podzielić się własna refleksją w liczbie dłuższej niż 100 znaków.  Ale spróbujmy...

Ponad dwa lata temu postanowiliśmy z mężem, dla dobra dzieci przenieść się z innego miasta do jego miasta, nazwijmy, zarobkowego. Od kilku lat na walizkach, tata weekendowy miał już dość jazdy samochodem i postanowił przenieść rodzinę do siebie. Dzieci oszalały z radości, ja odetchnęłam z ulgą, że wreszcie cała odpowiedzialność i obowiązki podzielą się na pół. Odwieczne załatwianie spraw typowo męskich, jak np. piec gazowy, odejdzie do lamusa i mogę być żoną, kobietą, matką, zamiast hydraulika, Pana z gazowni czy Kierowcy.

Dom, w którym mieszkaliśmy wystawiliśmy na sprzedaż, a ja zaczęłam szukać pracy w nowym mieście, na odległość. Poszukiwania trwały około pół roku, 8 rozmów kwalifikacyjnych z firmami 300km od domu. Udało się, dostałam pracę i w przeciągu 7 dni rozwiązałam umowę o pracę na czas nieokreślony, spakowałam się, rozpakowałam, dzieci zapisałam do szkoły i rozpoczęłam nowy etap pt." poszukiwanie mojego miejsca na ziemi".